Minęło parę dni od nieszczęśliwego wypadku Adriena. Po wizycie lekarza okazało się, że chłopak tylko delikatnie zwichnął kostkę. Marinette odetchnęła z ulgą słysząc, że za dwa tygodnie będzie po sprawie. Mała niepewność jednak pozostała, bo codziennie dzwoniła do przyjaciela nawet po kilka razy. Alya też się martwiła, ale zdecydowanie mniej niż czarnowłosa.
Marinette szła na zakupy. Miała szczęście, bo mieszkała blisko ważnych dla niej miejsc - sklep spożywczy, ulubiona kwiaciarnia i dawna szkoła, z której najprzyjemniejszym wspomnieniem była miłość do Adriena.
,,Ach, te czasy'' - pomyślała, otwierając drzwi od sklepu. Kupiła bagietki, wodę i ulubiony dżem truskawkowy, który ostatnio szybko się skończył. Zapłaciła kasjerce, zapakowała kupione rzeczy do papierowej torby i wyszła. Nagle usłyszała dzwonek telefonu. To był Adrien. Bez wahania odebrała.
- Halo? Jak się czujesz? Boli cię noga, czy już lepiej? Zrobił ci ktoś ciepłej herbaty? - zaczęła zadawać miliard pytań, jedno po drugim. Wynikały one z czystej troski, z obawy czy wszystko będzie dobrze. Marinette nawet nie zorientowała się, gdy do jej mózgu doszedł dźwięk
- Spokojnie! Nic się nie dzieje! Mam jednak prośbę, przyszłabyś do mnie na chwilę? Dzisiaj nie ma się kto mną zająć, bo Nathalie wyjechała na krótki urlop. Załatwiłabyś dla mnie parę spraw? - spytał kaszląc. Dziewczyna bez wahania się zgodziła, wynajęła taksówkę i pojechała pomóc przyjacielowi. Marinette lubiła pomagać, czuła się wtedy potrzebna, jak za dawnych czasów, gdy była Biedronką.
Ogromna posiadłość rodziny Agreste naprawdę robiła wrażenie. Widziała okna z najlepszej jakości szkła, szerokie schody, balkon znajdujący się na drugim piętrze, ale najbardziej w oczy rzucała się wielka, złota brama, przez którą wejść mogli tylko wybrani. Nagle otworzyła się, a Marinette zrobiła krok i znajdowała się na podwórzu posiadłości. Rozglądał się uważnie, ale w końcu przypominając sobie, po co tutaj przyszła, przyspieszyła kroku. Zadzwoniła do drzwi. W jednej chwili uruchomiła się specjalna kamera, która sprawdziła tożsamość gościa, a następnie lokaj wpuścił dziewczynę do środka. Powiedziała mu ciche ,,Dzień dobry''. Wewnątrz willa również była niczego sobie. Najwyraźniej państwo Agreste uwielbiali biel i czerń. Piękne lampy rozświetlały pomieszczenie, a ich światło dyskretnie eksponowało obrazy oprawione w złote ramy.
Największą uwagę Marinette skupiło dzieło, które przedstawiały Adriena z czasów szkolnych wraz z rodzicami. Dlaczego dziewczyna ciągle się wzrusza, gdy przypomina sobie ten wspaniały okres w jej życiu? Szybko oddaliła tą myśl, po czym poprosiła niskiego lokaja, by zaprowadził ją do Adriena. Ten szybko wykonał tą prośbę. Był to ten sam pokój, w którym chłopak mieszkał przed laty. Teraz zmienił się kolor mebli, niektóre gry, ścianka wspinaczkowa oraz strefa do grania w koszykówkę zostały usunięte, wymieniono także łóżko. Marinette natychmiast podbiegła do przyjaciela.
- Cześć, świetnie, że przyszłaś. Przepraszam, że zawracam ci głowę, ale... - zaczął. - W sumie to... nie wiem, w jakim celu cię zaprosiłem - powiedział pustym głosem, marszcząc czoło.
Gdyby nie fakt, że miał skręconą kostkę, Marinette wyjątkowo głośno by się na niego wydarła za niepotrzebne przeszkadzanie jej.
- Może po prostu posiedzisz obok? Mam dużo filmów, które chciałem obejrzeć z Nino, ale on nie miał dla mnie czasu, bo teraz został DJ'em. Pracuje w najlepszym klubie w mieście, nie dziwię mu się... - wyjaśnił smutno. - To co, oglądamy jakiś horror? - zaproponował z uśmiechem. Dziewczyna na początku chciała mu odmówić, bo nie cierpi filmów tego typu, ale uległa jego spojrzeniu, w którym dostrzec można było ból. Adrien poprosił więc ją o włączenie telewizora i wybranie filmu ,,Masakra w Paryżu''. Marinette zajęły trochę czasu te techniczne działania, ale w końcu nauczyła się obsługiwać pilota i włączyła horror. Z każdą minutą czarnowłosa coraz bardziej wczuwała się w losy bohaterów. Piszczała, krzyczała i płakała ze strachu. Adrien objął ją delikatnie i podał chusteczkę.
- To tylko film - uspokoił ją.
Marinette z ulgą przyjęła pomoc. Wiedziała, że na najlepszego przyjaciela zawsze może liczyć. Po zakończonym seansie spędzili dużo czasu na wymienianiu się opiniami na temat fabuły, doboru aktorów i stylu reżysera.
- Żal mi było tej bohaterki, która została zadźgana nożem... Nawet polubiłam tę postać - powiedziała czarnowłosa.
- Mam nadzieję, że nie z tego powodu tak dawno nie widziałem Biedronki i Czarnego Kota - westchnął Adrien.
Te słowa wzbudziły ogromne emocje w Marinette. Wnet przypomniała sobie zmagania ze złoczyńcami, które miały miejsce około pięć lat temu. Z jednej strony chciała do tego wrócić, by znów ratować Paryż przed złem, ale jednak powrót do bycia Biedronką mógł zakłócić jej spokojne życie.
- Kojarzysz to? - spytał, pokazując jej dokładnie szary pierścień, który zwykle trzyma w szkatułce przy łóżku. - To Miraculum Czarnego Kota.
- Skąd je masz?! - wrzasnęła z ekscytacji.
Chłopak chciał powiedzieć, że to on cały czas pomagał Biedronce jako superbohater, ale przecież nie mógł tego zrobić. Stwierdził, że musi przemyśleć, czy ma zamiar wyjawić ten sekret Marinette.
- Czarny Kot dał mi je pięć lat temu. To dlatego nie można go nigdzie spotkać... - skłamał. - Niestety, nie mogę zdradzić jego prawdziwej tożsamości.
Dziewczyna mu uwierzyła. Rozmawiali o superbohaterach dłuższą chwilę. Nagle ktoś zapukał do pokoju i otworzył drzwi.
- Dzień dobry, Marinette. Dziękuję, że zaopiekowałaś się moim synem, musiałam spędzić chwilę nad projektem nowego pokoju, którego chcę wybudować w Domu Mody - powiedziała Stephanie Agreste.
- Tak naprawdę, to pani syn pomógł mi bardziej, niż ja jemu. Nie mam nerwów do horrorów - zaśmiała się. - Będę już zmykać, do widzenia. Pa, Adrien. Jeśli jeszcze kiedyś zobaczysz się z Czarnym Kotem pozdrów go ode mnie... - rzuciła na odchodne, po czym wzięła torbę i wyszła.
_____________________________________________
Wersja Wattpad: KLIK Proszę o komentarze
Pozdrawiam,
KrakersowaSimsowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz